Fontanna Neptuna, Świdnica
Neptuna Ula zna bardzo dobrze. Kiedy była mała i mieszkała w Gdańsku bardzo lubiła przychodzić pod tą jedną z najsłynniejszych polskich fontann. Wtedy mama opowiadała jej, że Neptun to mityczna, bajkowa postać związana z morzem i oceanami. To, że dziewczynka regularnie widywała boga mórz na spacerze w wielkim bałtyckim porcie nie było niczym dziwnym.
Niezwykłe jednak okazało się spotkanie z Neptunem i jeszcze dodatkowo koniem morskim i Wodnikiem w dolnośląskiej Świdnicy.
Świdnica ma zdecydowanie bliżej do gór niż do morza, owszem przepływa przez nią rzeka Bystrzyca, ale mimo to miasto nigdy portu, nawet rzecznego nie miało. Skąd więc takie spotkanie zaskakujące spotkanie ze "starym znajomym"? Ula nie mogła się nadziwić, jej przyjaciel i jednocześnie towarzysz wędrówek - Królik również. Mama, jak zwykle musiała pośpieszyć z wyjaśnieniami.
Neptun nie istniał naprawdę, ale różni artyści: malarze i rzeźbiarze lubili jego wizerunek umieszczać w miejscach związanych z morzem. Tego Ula i Królik dowiedzieli się już w Gdańsku. Świdnica była miastem, w którym kiedyś handel rozwijał się bardzo dobrze i intensywnie. Centrum handlowym dawnej Europy były miasta nadmorskie i portowe. Dlatego te, którym do bezkresnej przestrzeni wód było daleko, ale ambicje miały ogromne i jednocześnie poważne związki handlowe z miastami portowymi także zamawiały u siebie wizerunek Neptuna. Stąd fontanna z Neptunem w Świdnicy.
No dawno tak spacerowałyśmy razem :)
OdpowiedzUsuńNie macie w planach wyjazdu na Dolny Śląsk, np w wakacje? Wtedy byśmy znowu razem pospacerowały :)
UsuńŚlicznie Ula na tle Neptuna wygląda ... hmmm - w tle majaczy moja barokowa jajecznica :-)
OdpowiedzUsuń----------------
Masz dar do opowiadania Dziewczyno i bardzo lekkie pióro ... Twoja Ulcia globtroterką zostanie przy takiej mamie :-)
Jak ja lubię Twoje komentarze, dobre mi robią na poczucie własnej wartości ;)
UsuńA dla tych, którzy chcą wiedzieć o jakiej to barokowej jajecznicy pisze Malina M zajrzyjcie tu: http://szpakowedrzewo.blogspot.com/2014/04/ze-skrzydekami.html